piątek, 3 kwietnia 2015

Święta, święta... miną szybko jak co roku. Szkoda tylko, że pogoda nie sprzyja. Już czuję się przeziębiona. :C

Użyłam już oleju kokosowego! W zasadzie nie byłoby mi zbyt wygodnie nakładać go w takim stanie, jaki znajdował się w słoiku, więc wpadłam na inny pomysł. Umyłam pudełko po starej odżywce, wrzuciłam tam kilka sporych łyżek oleju kokosowego, które wcześniej rozpuściłam (przyznam się, że w mikrofali). Do tego dodałam parę "psiknięć" oleju arganowego, wymieszałam i nałożyłam na włosy. Trzymałam włosy w ręczniku około 5/6 godzin. Przyznam szczerze, że włosy po umyciu były gładkie, miłe w dotyku i nie puszyły się. Wydaje mi się jednak, że dziś (po kolejnym myciu) powróciły do swojej dawnej, zniszczonej formy.
Oczywiście zdaje sobie sprawę z tego, że połamanych włosów nie odnowię. Jedyne co mogę tutaj zdziałać - to witać fryzjera co miesiąc. Troszeczkę mozolna praca, ale trochę cierpliwości i nim się obejrzę włosy odrosną raz dwa.
Z racji tego, że na co dzień nie jestem zwolenniczką tematów o kosmetyce i urodzie. Na tym zakończę swoją wypowiedź. :)

Czas na śniadanie, pakowanie i wyjazd. 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz